niedziela, 21 maja 2017

Rozdział 5

Pierwszy września nastał zdecydowanie za szybko. Był to duszny i upalny dzień. Niebo nie pokrywała ani jedna chmurka, a spoceni ludzie marzyli, by napić się jedynie chłodnej lemoniady i ukryć w cieniu.

Kiedy Alex pchała wózek przez peron dziewięć i trzy czwarte w kłębach drapiącego w płuca dymu, Dżudżu, siedząca w klatce, rozglądała się na boki, wydając z siebie dziwne skrzeki i piski. Uczniowie przyglądali się nowemu zwierzątku Alex z niezwykłą fascynacją.

- Harry! - krzyknął Lucas.

Potter senior i junior pomachali do nich wesoło, a Dżudżu zapiszczała wesoło, wiedząc Harry'ego.

- Cześć mała! - przywitał się z małpką i palcem podrapał ją za uchem.

- Wow, Syriusz podziwiam cię, że się zgodziłeś - zaśmiał się James i klepnął przyjaciela w plecy. - Jaki dzieciaki, gotowi na szósty rok. Gdzie mój chrześniak? Chcę mu pożyczyć udanego ostatniego roku.

Chris pojawił się znikąd.

- Dzięki! - zawołał.

- Chłopie, wyszalej się tam, póki możesz.

- James! - warknął Syriusz. - Chris ma się skupić na OWUTEMACH.

- A przypomnieć ci jak ty się skupiałeś na końcowych egzaminach? - zaśmiał się James, a Syriusz zrobił urażoną minę.

Kufry zostały wpakowane do pociągu, a Dżudżu niezbyt miło przeżyła chwilowe rozstanie ze swoją właścicielką. Lucas zawołał:

- Idzie wujek Reg i Nathaniel.

Rzeczywiście dwójka wyłoniła się z kłębów pary i przystanęła obok nich.

- Są takie korki na mieście, że myślałem, że nie zdążymy - wysapał Regulus. Mijające lata sprawiły, że postarzał się nieznacznie. Włosy sięgały mu teraz prawie do ramion, a mięśnie ramion zostały rozbudowane, ale ciągle uśmiechał się promiennie, a jego niebieskie oczy świeciły tym samym radosnym blaskiem.

- Było się teleportować - odparł Nathaniel. Był to chłopak wysoki i szczupły. Kiedy przystanął obok Chrisa, wyraźnie można było zobaczyć, że syn Syriusza jest bardziej rozbudowany w ramionach. Poza tym Nathaniel, jak większość męskich członków rodziny Black, posiadał kwadratową szczękę. Niebieskie oczy zazwyczaj przyjazne, lubiły świecić dziwnym blaskiem. Jasnobrązowe włosy zaczesywał do góry. Poruszał się energicznie i z gracją.

- Właśnie tato, było się teleportować - powiedziała Alex.

Rozbrzmiał piskliwy gwizdek. Pociąg za chwilę miał odjechać i rozpoczęły się pożegnania.

- Chris naprawdę skup się egzaminach - powiedział Syriusz, klepiąc lekko syna po plecach. - Lucas, nie rozrabiaj aż tyle. W ostatnim roku dostawałem ze szkoły za wiele sów, a ty Alex... Po prostu bądź sobą.

- Harry, kopnij ode mnie pannę Norris!

- Dobrze tato!

Regulus spojrzał dziwnie na tę dwójkę.

- Nath, powodzenia na egzaminach. W razie problemów pisz.

- Jasne tato.

Dzieci wpakowały się do pociągu, drzwi zostały zatrzaśnięte i po chwili lokomotywa ruszyła. Większość uczniów machała swoim rodzicom, a ci im odmachiwali, dopóki ostatni wagon nie zniknął za zakrętem.

- Chodź Nath, poszukamy Williama - powiedział Chris.

- Pewnie siedzi w wagonie prefektów - odparł Nathaniel.

Dwójka zaniknęła im z oczu, przechodząc do następnego przedziału, a Alex wyciągnęła Dżudżu z klatki. Małpka usiadła jej na ramieniu.

- Idziesz z nami? - zapytał Harry.

- Chyba poszukam swojej bandy. Dawno nie dogryzałam Draco. - Alex zaśmiała się. - Później do was dołączę.

Pożegnali się i rozeszli w różne strony. Alex, szukając przedziału, gdzie mogli siedzieć jej znajomi, co chwila witała się z kimś na korytarzu albo machała do ludzi z przedziałów. Była rozpoznawalna, a uczniowie czasami na siłę chcieli się z nią zaznajomić.

- Alex, ty masz małpkę! - Na spotkanie wyszedł jej Blaise Zabini i niema natychmiast zainteresował się zwierzątkiem. - Mogę ją potrzymać?

- Jeśli ci pozwoli.

Blaise wyciągnął przed siebie ręce w przyjaznym geście. Dżudżu patrzyła na niego z dużą nieufnością w oczach. W ostateczności, przy aprobacie swojej pani, wskoczyła w ręce chłopaka. Blaise zaśmiał się wesoło i pobiegł przed siebie, wpadając do następnego przedziału.

- Hej, ludzie zobaczcie, jaką Alex ma fajną małpkę!

Słysząc krótki pisk Pansy Parkinson, Alex wywróciła oczami i weszła do przedziału. Draco Malfoy, Teodor i Blaise zajęli się małpką, Pensy usiadła przy drzwiach, jak najdalej od niej, a Dafne Greengrass siedział niewzruszona całą sytuacją.

- Cześć Alex - przywitała się z nią. Alex przysiadła obok Dafne. - Co cię podkusiło, by kupić sobie małpkę?

Dżudżu śmiała i piszczały, gdy chłopcy się z nią bawili z zachwyconymi minami.

- Polubiłyśmy się - stwierdziła Alex.

- Merlinie, i to będzie spać w naszym dormitorium? - sapnęła ciężko Pansy. Alex gniewnie zmrużyła.

- To jest Dżudżu i tak będzie. Jeśli ci się nie podoba Pansy, to możesz zmienić dormitorium.

- Jest świetna - stwierdził Teodor, puszczając Alex oczko. Dafne poruszyła znacząco brwiami. Chciała, by Alex i Teodor byli razem niż ktokolwiek inny w szkole. Alex zignorowała Teodora.

- Draco - powiedziała. - Nie puszysz się w wagonie prefektów?

- Ah Black, nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłem za twoim ciętym językiem - powiedział, uśmiechając się lekko i zostawiając Dżudżu w spokoju.

- Skro tęskniłeś, trzeba było przyjść. Z chęcią umilałbym ci popołudnie. - Uśmiechnęła się niewinnie.

Dżudżu pisnęła i kilkoma skokami znalazła się przy Alex, zostawiając Blaise'a i Teodora z zawiedzionymi minami.

- Wie, gdzie dobrze - stwierdził Nott, na co Alex wymownie wywróciła oczami. Dafne powstrzymała się, by nie zrobić słodkiej minki, a Blaise wymownie udał, że za chwilę puści pawia. Pansy nadal niepewnie przyglądała się małpce.

- Jak wam minęły wakacje? - Draco przerwał panującą ciszę.

Rozmowa zeszła na inny tor i chociaż Alex cały czas czuła na sobie palące spojrzenie Teodora, nie mogła się zmusić, by na niego spojrzeć. W ostateczności, godzinę później, opuściła przedział.

Swojego brata i Harry'ego znalazła na drugim końcu pociągu. Towarzyszył im Ron oraz Hermiona. Śmiali się z wesoło, zajadając fasolki wszystkich smaków.

- Wow, Hermiona świetna fryzura - powiedziała Alex na dzień dobry. We dwie mocno się uścisnęły. Dżudżu niepewnie przyglądała się nowym twarzom.

- Dziękuję.

- Świetna małpka! - powiedział Ron. - Mogę potrzymać?

Wyciągnął ręce. Dżudżu krzyknęła na niego i ukryła twarz we włosach Alex. Ron spalił buraka, a reszta wybuchnęła gromkim śmiechem rozbawienia.

- Nie przejmuj się Ron - powiedziała Harry. - Przez kilka dni była nieufna w stosunku do mnie. Na pewno cię polubi.

- Nie patrolujecie korytarzy? - zapytała Hermiony i Rona.

- Zrobiliśmy sobie przerwę - wytłumaczył Ron z pełną buzią w ciastkach. - Strasznie to męczące.

Hermiona wywróciła wymownie oczami.

- Jesteś prefektem Ronaldzie. Powinieneś wykonywać swoje obowiązki bez względu na to, czy jesteś zmęczony, czy też nie.

- Oj, Hemriona daj spokój.

Dżudżu z fascynacją nawijała kilka długich loków Alex na swój drobny palec.

- Alex, nie obraź się, ale... mogłabyś sobie pójść. Omawialiśmy z Harrym i Ronem taktykę na mecze - powiedział Lucas.

Harry został kapitanem Gryffindoru w Quidditchu, a Lucas natychmiast nominował się jego pomocnikiem. Alex była Ślizgonką. W roku szkolnym widziała się z bratem bliźniakiem rzadziej niż w domu, a to był już wyczyn.

- Nie, nie krępujcie się - powiedziała, rozsiadając się wygodnie. - I tak mam zamiar wypisać się z drużyny.

Ron z wrażenia upuścił paczkę ciastek.

- Co? - Harry nie dowierzał. - Alex, no coś ty. Co to za mecz ze Ślizgonami bez ciebie! Podnosisz im poziom!

- Poza tym Chris ci w życiu nie pozwoli! - odparł Lucas.

- Przestańcie - powiedziała Hermiona oburzona. - Nie wszyscy muszą grać ciągle w Quidditch. Alex na pewno ma powody, by sobie odpuścić.

- Jakie? - prychnął Lucas. - Chodzenie do biblioteki?

Alex spojrzała na niego tak gniewnie, że Lucas się wzdrygnął.

- Nie każdy jest takim półgłówkiem jak ty - syknęła, pokazując na niego palcem. Wstała. - Mam inne, być może ważniejsze sprawy na głowie niż Quidditch.

I wyszła z wysoką podniesioną głową, zarzucając włosami. Nim drzwi zamknęły się z trzaskiem, Dżudżu pokazała Lucasowi język.

- Alex daj spokój! - zawołał za nią, ale siostra go zignorowała.

- Było się tak czepiać - usłyszała jeszcze Hermionę.

Pewnym siebie krokiem przechodziła przez kolejne wagony. Ludzie, widząc niezadowoloną i złą twarz Alex, automatycznie schodzili jej z drogi, by nie narażać się na jej gniew. Zamaszyście otwarła kolejne drzwi i...

Niefortunnie zderzyła się z Teodorem.

- Przepraszam - powiedział natychmiast. - Nic ci nie jest?

- Nie - mruknęła.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz na złą.

- Lucas mnie zdenerwował - warknęła i natychmiast wypuściła z sykiem powietrze z płuc, uspokajając się. - Myśli, że Quidditch jest najważniejszą rzeczą w życiu! Nie rozumie, że może mam coś innego do roboty, niż ciągłe siedzenie na miotle.

Teodor zmarszczył brwi.

- Chcesz odejść z drużyny? - zapytał.

- Może nie odejść, ale przenieść się na ławkę rezerwową i być na paru treningach w sezonie. Naprawdę chcę robić w tym roku coś innego!

- To fajnie - stwierdził Teodor. Alex otrząsnęła się zaskoczona.

- Więc nie jesteś zły, że odchodzę z drużyny?

- Ani trochę. Inni na pewno będą, ale to twoje życie, możesz robić z nim, co tylko zechcesz.

- Wow... dzięki - odparła zaskoczona. - Chociaż ty to rozumiesz.

Teodor uśmiechnął się do niej ciepło i serce Alex mimowolnie zabiło szybciej z emocji. Nie umiała pojąć, dlaczego Teodor działał na nią w tak drastyczny sposób. Dlaczego chcąc być blisko niego, jednocześnie chciała być daleko i z całego serca go ignorować. Była zdruzgotana przez sprzeczne uczucia, których nie mogła opanować.

+++

INFO: Ponieważ mam nadzieję wrócić od poniedziałku do pisania własnej książki (swoją drogą, serdecznie zapraszam was na Synów Chaosa!), więc nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział tego FF. Jeśli nie będzie mi dobrze szło przy książce, to wrócę tutaj, ale jeśli chapnie mnie tam weny, to nie mogę obiecać następnego rozdziału przez jakiś czas. Mam nadzieję, że rozumiecie. Trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis