czwartek, 27 lipca 2017

Rozdział 12

Lucas Black miał syndrom środkowego dziecka i chyba tylko on zdawał sobie z tego sprawę. Bywały dni, kiedy czuł się niewidzialny przez otoczenie, chociaż często starał się bywać w centrum wydarzeń i robić za wesołka. Nie winił o to nikogo. Oczywiste, że Syriusz będzie zaoferowany swoją jedyną córką (Lucas wiedział, że niepotrzebnie, bo Alex dobrze potrafiła zadbać o siebie samą) i pierworodnym synem, ale Lucas ostatnio w swoich wewnętrznych rozmyśleniach, coraz częściej oczekiwał od ojca minimalnie większego zainteresowania jego osobą. Było mu z tego powodu lekko żal, ale Lucas zasłaniał się swoją standardową maską tajemniczości.

Teraz wypożyczył dwie książki pod czujnym okiem bibliotekarki i wyszedł na korytarz, kierując się w stronę wieży Gryffindoru, gdy drogę zagrodził mu Kian. Obaj zderzyli się ze sobą czołami w bolesny sposób.

- Wybacz - powiedział Kian. Machnął różdżką i książka, która wypadła Lucasowi z rąk, wróciła do swojego właściciela. - Zielarstwo praktyczne? Jeszcze nie napisałeś wypracowania dla Sprout?

- Nie miałem czasu - powiedział. - Harry wyciska z nas siódme poty na treningach. Przysięgam, że jest gorszy niż Wood.

- Nie mam zielonego pojęcia, kim jest Wood - przyznał Kian, odciągając dłonią włosy z twarzy. - Nie ważne zresztą. Dobrze, że na ciebie wpadłem. Chciałem o czymś z tobą porozmawiać.

- Coś się stało? - zapytał Lucas.

- Twój brat Chris koleguje się z tym całym Williamem Knightem, nie?

- Od pierwszej klasy. Mieszkają razem w dormitorium i on, William i Nathaniel są bardzo zżyci. Czemu pytasz?

Kian rozejrzał się na boki, jakby chcąc się upewnić, że nikt ich nie podsłuchuje i Lucas mimowolnie zrobił to samo.

- Sam nie wiem. Jest według mnie bardzo dziwny, tajemniczy. Jego zachowanie i postawa wzbudza pewien respekt, odstrasza. Ostatnio widziałem, jak opuszcza teren szkoły późnym wieczorem.

Lucas zmarszczył brwi.

- To dziwne - przyznał. - Może miał powód, by wyjść? Jest już pełnoletni, może Dumbleodre mu pozwolił.

Usta Kiana drgnęły lekko.

- Wątpię, za bardzo się z tym czaił.

- Dlaczego właściwie mi to mówisz? - zapytał Lucas.

- Nie wiem. - Kian wzruszył ramionami. Jego mina, choć niewinna, wydała się Lucasowi bardzo podejrzana. - Chciałem się z kimś tym podzielić. Uznałem, że to może być... ważne.

- Okay... - odparł Lucas niepewnie, mrużąc oczy. - Coś jeszcze czy...

- Chodzi o Alex - odpowiedział Kian, zanim Lucas zdążył dokończyć pytanie. - Trochę się o nią martwię. Jest ostatnio bardzo czymś podekscytowana, jednoczenie będąc zapracowaną i być może lekko przestraszoną. Nie znam jej tak długo, jak ty, ale zdążyłem zauważyć, że Alex maskuje wszystkie swoje odczucia pod maską niezależności. Trudno z niej odczytać, co tak naprawdę czuje.

Lucas był pod wrażeniem. Kianowi wystarczyły nawet niecałe dwa miesiące, by rozgryźć Alex, gdy niektórzy z jej znajomych nawet po latach przyjaźni, nie potrafili tego zrobić.

- Tak, masz rację, Alex tak robi, ale myślę, że cokolwiek dręczy lub nie dręczy mojej siostry, poradzi sobie z tym sama. Jest straszną indywidualistką i na własnej skórze zdążyłem się już przekonać parę razy, jak może skończyć się wtykanie nosa w nieswoje spawy. Tobie też radzę zachować bezpieczny odstęp. Alex nie jest głupia.

- Jest bardzo mądra - powiedział Kian.

- Więc zostaw ją w spokoju - powiedział twardo Lucas. - Chcesz jeszcze mi o czymś powiedzieć?

Kian uśmiechnął się lekko i zrobił krok w przód.

- Znalazłoby się parę rzeczy, ale nie będę ci zawracać głowy. Twoje wypracowanie na zielarstwo samo się przecież nie napisze. Do zobaczenia Lucas - Kian pożegnał się i wolnym krokiem odszedł. Lucas powiódł za nim wzrokiem. Spostrzegawczość Kiana i jego postawa podczas rozmowy zrobiła na nim ogromne wrażenie.

Lucas nie poszedł pisać wypracowania. Zamiast tego zrobił krok w tył i popędził na błonia, a stamtąd na boisko od Quidditcha, gdzie Ślizgoni mieli swój trening. Odczekał na trybunach dwadzieścia minut, później kolejne piętnaście pod szatnią i gdy Chris i Nathaniel w końcu do niego wyszli, podzielił się z nimi nowymi informacjami.

- Ten cały Kian jest dziwny - Christopher podsumował sytuację. - Nie lubię go, nie podoba mi się. Po licho mu takie obserwacje? Nie ma innych rzeczy do roboty?

- Może nie robi tego świadomie - Nathaniel starał się go usprawiedliwić. - Zbieranie informacji jest naturą niektórych ludzi i nic na to nie można poradzić, ale masz rację, Kian jest... nietypowy.

- Nie zapominajmy, że był w Drumstrangu - dodał Chris.

- Ale co sądzicie o tym, co powiedział o Williamie? - zapytał Lucas.

Wymienili między sobą krótkie spojrzenia.

- Coż, może Kian ma rację - odpowiedział Nathaniel. - Will zachowuje się ostatnio bardzo dziwnie.

- W każdym razie dziwniej niż zazwyczaj - dodał Chris.

- No właśnie. Wszystko zaczęło się już pod koniec ubiegłego roku szkolnego. Przez wakacje William doznał dziwnej przemiany, ale nie krytykowaliśmy tego. Ciągle jest naszym przyjacielem.

- Nie martwmy się na zapas - powiedział Chris. - Jeśli Will opuścił teren szkoły, to jestem pewien, że Dumbleodre mu na to pozwolił. Jest odpowiedzialny, rozważny i mądry. Ufam mu bardziej niż temu całemu Kianowi.

- A Alex? - zapytał Lucas.

- Sytuacja opanowana. Alex naprawdę potrzebowała coś na swoje lekcje eliksirów. Nawet Dumbleodre potwierdził to w liście napisanym do taty.

Lucas westchnął ciężko.

- No dobrze.

- Wszystko u ciebie w porządku? - zapytał Nathaniel. - Wydajesz się ostatnio przygaszony.

Lucas zaśmiał się dla niepoznaki.

- Wydaje się wam. No dobra, ja spadam. Miejcie oko na Kiana i Williama.

I szybko odszedł, gdyby jego brat albo kuzyn chcieli dalej drążyć krępujący temat. Lucas nie mógł zobaczyć, jak ta dwójka wymienia między sobą zaniepokojone spojrzenia.



+++

Mniej więcej w tym samym czasie Hermiona błądziła po pustym dziale historycznym w bibliotece. Nigdy nie rozumiała, czemu tak mało osób interesuje się historią, skoro można się z niej bardzo wiele dowiedzieć. Przesuwała palcem po grzbietach starych książek, gdy po drugiej stronie dostrzegła postać. Zobaczyła tylko ciemny garnitur oraz tlenione blond włosy i już wiedziała, że czeka ją konfrontacja z Draconem Malfoyem.

Nie pomyliła się. Gdy półka się skończyła, Draco pokazał się jej w pełnej krasie. On spojrzał na nią z góry, gdyż był od niej większy o kilkanaście centymetrów, a ona zadarła głowę i spod przymrużonych oczu spojrzała na niego.

- Będziesz tak stał czy pozwolisz mi przejść? - zapytała.

Draco drgnął lekko i odsunął się, a Hermiona wyminęła go z wysoko zadartym nosem. Draco natychmiast poszedł za nią.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytała, przystając między półkami. Draco patrzył na nią dziwnie. - Malfoy?

Hermiona nigdy nie lubiła Draco. Wiele razy słyszała, jak wypowiadał się o czarodziejach jej pokroju. Nigdy nie powiedział jej tego wprost, ale Hemriona wiedziała, za kogo ma ją Draco. Nie miała mu tego w sumie za złe. Nie jego wina, że jego ojciec i matka wpajali mu takie wartości, a nie inne.

- Draco?

Draco drgnął i zamrugał szybko powiekami.

- Tak? Wybacz ja...

Hermiona zlustrowała go dokładnie.

- Czy ty się dobrze czujesz? Wyglądasz bladziej niż zazwyczaj.

- Tak, ja...

Nagle Draco pokręcił głową i machnął ręką, a potem odszedł szybkim krokiem, zostawiając Hermionę całą zdezorientowaną w bibliotece. Jeszcze długo stała w jednym miejscu, dogłębnie analizując całą sytuację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis