środa, 26 lipca 2017

Rozdział 11

Pierwszy mecz Quidditcha w sezonie odbył się między Gryfonami a Krukonami. Gryffindor wygrał mecz przewagą stu punktów, na co Chris nie zareagował entuzjastycznie. Miał wrażenie, że bez Alex na ataku jego drużyna straciła na wartości.

Któregoś deszczowego wtorku Alex spławiła swoich przyjaciół po lekcji transmutacji i dosyć niepewnym krokiem podeszła do profesorki, która obrzuciła ją chłodnym spojrzeniem znad swoich wąskich okularów.

- Coś się stało Alex?

- Ja mam pewne pytanie. Nie mogłam znaleźć odpowiedzi na nie w bibliotece, więc zwracam się do pani. Mam nadzieję, że mi pani pomoże.

- Słucham.

Profesor McGonagall odłożyła pióro i skupiła całą swoją uwagę na Alex.

- Czy jest ktoś w Hogwarcie, kto zna go lepiej niż wszyscy inni? Ktoś, kto mógłby mi powiedzieć o nim więcej niż to, co wszyscy wiedzą? – zapytała. McGonagall spojrzała na nią zdziwiona.

- Myślę Black, że powinnaś się zwrócić do swojego ojca w tej sprawie. Nikt inny niż on i jego przyjaciele nie odkryli lepiej murów tej szkoły.

Alex pokiwała przecząco głową.

- Nie, oni nie wiedzą – odparła przekonana.

- To może powinnaś się wybrać do profesora Dumbledore'a? - powiedziała. – Czego ty tak właściwie szukasz, Alex?

- Jakie jest hasło do gabinetu? – zapytała.

- Smok ziejący ogniem.

- Dobrze, dziękuję pani bardzo.

- Nie wiem, co kombinujesz Black, ale bądź ostrożna! - zawołała jeszcze profesor McGonagall, zanim Alex opuściła klasę. Uśmiechnęła się krótko do nauczycielki, a potem pobiegła przed siebie do dwóch gargulców strzegących przejścia do gabinetu dyrektora. Podała hasło, wspięła się po schodach i zapukała w drzwi.

- Proszę!

- Dzień dobry – przywitała się, wchodząc do okrągłego pomieszczenia. Na ścianach wisiały portrety dyrektorów, na regałach stały tysiące grubych książek, których zapach roznosił się po gabinecie. Za biurkiem, na którym stały srebrne instrumenty, siedział Albus Dumbledore. Feniks Faweks siedział na swojej oręży lekko znudzony.

- Dzień dobry Alex. Co cię sprowadza w moje skromne progi?

- Mam pytanie – powiedziała, siadając na krzesełko, które wskazał dyrektor. – Jest ono dosyć dziwne, ale chyba tylko pan może mi pomóc.

- Ciekaw jestem. Jak mogę ci pomóc?

Kątem oka Alex zauważyła, że dyrektorzy z portretów przysłuchują się tej rozmowie.

- Czy zna pan może kogoś, kto mógłby mi powiedzieć o Hogwarcie więcej niż wiedzą wszyscy inni? – powtórzyła pytanie, które chwilę temu zadała profesor McGonagall. Dumbledore spojrzał na nią zdziwiony znad swoich okularów połówek.

- No Alex, rzeczywiście dziwne pytanie, ale myślę, że mogę ci pomóc. Ja i poprzedni dyrektorzy. – Tu ręką pokazał na portrety. – Co konkretnego chcesz wiedzieć?

- Czy gdzieś w Hogwarcie jest ukryta jakaś komnata miłości albo coś w tym stylu?

Fineas Black prychnął tak głośno, że oboje się na niego spojrzeli, a potem spojrzenia Alex i Dumbledore'a się skrzyżował. Dyrektor zacmokał.

- Hogwart skrywa wiele tajemnic i legend i rzeczywiście istnieje jedna, która mówi, że gdzieś w tych murach ukryta jest komnata słowików. Podobno Rovena Ravenclaw zbudowała tę komnatę dla swojej córki Heleny. Była ona wyjątkowej urody, a jej śpiew przypominał śpiew słowików. Gdy nieszczęśliwie zakochana dziewczyna musiała opuścić Hogwart, by uciec przed przeciwną związkowi matką, razem z ukochanym rzuciła czar na to miejsce. Odtąd komnata łączy kochanków, pomaga im odnaleźć i wyznać swoją miłość, załagodzić kłótnie. Czasem słychać w niej cichy ptasi śpiew. Ale to tylko legenda droga Alex. Nikt nigdy nie odnalazł tej komnaty, tak jak nikt nigdy nie odnalazł Komnaty Tajemnic.

- Właściwie to nie wiadomo – odezwała się stara czarownica z jednego z portretów. – Nikt nigdy nie zapytał o to Heleny. Może ta komnata jest prawdziwa!

- Ale przecież ta cała Helena już z pewnością nie żyje - zauważyła Alex. - Niby kto miałby się jej zapytać.

- To prawda Alex. Helena nie żyje, ale jej duch ciągle błądzi po murach tej szkoły. – Alex otwarła szeroko buzię. Nigdy nie interesowała się duchami, które znalazły dom w tym zamku. Było ich od groma, a według Alex znajomość wszystkich było wiedzą bezużyteczną. – Zapewne już wiesz, o kogo mi chodzi.

- Nie wiem – przyznała.

- Nie? - zdziwił się Dumbleodre. - A duch Ravenclawu? Nigdy nie słyszałaś o Szarej Damie?

Alex słyszała o Szarej Damie parę razy i parę razy widziała tego ducha na szkolnych korytarzach.

- To jest Helena? – zdziwiła się. Dumbleodre pokiwał głową.

- Nie licz, że powie ci prawdę, że w ogóle zechce z tobą rozmawiać. Szara Dama jest... specyficzna.

Alex podziękowała dyrektorowi za rozmowę, następnie pobiegła do Harry'ego i sprawdziła na mapie, gdzie aktualnie znajduje się Szara Dama, a potem popędziła na korytarz na trzecim piętrze.

- Szara Damo! Szara Damo!

Szara Dama zdawała się nie zauważać Alex, dopóki ta nie stanęła centralnie przed nią.

- Chciałabym cię o coś zapytać. Mogę?

- Skoro musisz – westchnęła zmęczona.

- Twoja matka zbudowała ci pewną komnatę, na którą później rzuciłaś czary. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, gdzie ona jest. To dla mnie bardzo ważne.

Szara Dama prychnęła donośnie w odpowiedzi i obrzuciła Alex pogardliwym spojrzeniem, a potem znów ruszyła przed siebie. Alex poczuła się, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody, kiedy duch prześlizgiwał się przez nią.

- Szara Damo proszę. To dla mnie bardzo ważne.

- A kim ty właściwie jesteś?

Kobieta zwróciła się ku niej tak szybko, że Alex pawie się przewróciła ze strachu. Twarz ducha nagle stała się upiorna, a głos zniekształcony.

- Nazywam się Alexandra Black i... proszę, bardzo proszę. Zaprowadź mnie tam, jeśli w ogóle taka komnata istnieje.

Szara Dama znów przyjrzała się Alex. Jej twarz wróciła do normalności, głos również, a jej wzrok padł na zawieszkę, którą Alex trzymała pod swoją szatą.

- Musisz obiecać, że tamto miejsce zostanie tylko legendą.

- Obiecuję - powiedziała pewnie.

Szara Dama zaprowadziła ją na szóste piętro. Minęły tajne wyjście z Hogwartu za lustrem, kilka obrazów, a potem zatrzymały się przed pustą przerwą między dwiema groźnymi zbrojami. Alex ogarnęło dziwne poczucie ekscytacji.

- Musisz pociągnąć lewą zbroję za kciuk – wytłumaczyła Szara Dama.

Alex posłusznie pociągnęła lewą zbroję za kciuk. Coś kliknęło i przed nią zaczęły materializować się bukowe drzwi ze złotymi elementami tak, jakby zaklęcie z nich spływało w postaci niebieskiego światełka.

- Witaj w komnacie słowików – powiedziała Szara Dama i zniknęła w ścianie.

Alex nie zdążyła jej nawet podziękować. Podekscytowana pchnęła drzwi i znalazła się w zwykłym pokoju urządzonym w ciepłych brązowych kolorach. Przez ogromne okna od zachodu wlatywały promienie słońca, które oświetlały stary, ale ładny dywan. Na nim stała ozdobna kanapa i kilka foteli, naprzeciw których znajdował się nierozpalony kominek. Na ścianach i suficie znajdowały się wspaniałe malowidła w postaci fresków, przedstawiające wszelkiego rodzaju ptaki. Alex się zdawało, że usłyszała cichy śpiew słowika.

Rozglądając się uważnie, weszła w głąb tego przyjemnego dla oka i duszy pomieszczenia. Była wręcz zachwycona prostotą, a zarazem pięknością tego miejsca. Po cichutku podeszła do kominka i ręką przejechała po małej półeczce z miedzi, która nad nim wisiała. Tam stała jedna, drewniana szkatułka okryta delikatną warstewką kurzu. Alex ujęła ją w swoje dłonie i przekręciła malutki kluczyk.

Tuż pod wieczkiem na czerwonej poduszeczce leżał niebieski kamień lekko zaokrąglony z jednej strony oraz zwinięty w rulonik pergamin. Wzięła kamień delikatnie w swoją dłoń i wyciągnęła łańcuszek spod szaty. Wydawać się mogło, że kamień sam wyrwał się z jej dłoni i dołączył po prawej stronie czerwonego kamienia.

Alex przygryzła lekko wargę i spojrzała na wskazówkę.

Dwie części już za tobą, znajdź jeszcze sześć!

Gdzieś w jaskini, gdzie wiatr mroźny śwista

Ukryta jest trzecia wskazówka, która jest bardzo kulista.

Już się pewnie domyślasz, że Hogwart na nowo odkryjesz

I wiele magicznych chwil jeszcze w nim przeżyjesz.

By kolejne miejsce znaleźć

Musisz jaskinię odnaleźć.

Gdzieś w dole, gdzieś bardzo nisko,

A kiedy poczujesz chłód, znaczy, że jesteś blisko.

Przeczytała zagadkę jeszcze raz. Hogwart na nowo odkryjesz. Alex pomyślała, że będzie odkrywać miejsca, które zostały zapomniane lub zabezpieczone zaklęciami. Miejsca, o których wiedzieli tylko wybrani.

Alex schowała wskazówkę i jeszcze na chwilę usiadła w jednym z wygodnych foteli. Gdy tylko przymknęła oczy, usłyszała śpiew słowika. Rozkoszowała się tym świergotem dobrą minutę, czując, że coraz bardziej zatraca się w melodii, aż w końcu drgnęła, otwarła oczy i z lekką niechęcią opuściła Komnatę Słowików.

Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, te zniknęły. Alex podekscytowana swoim odkryciem, poszła przed siebie i nawet nie zauważyła, chociaż mogła, Hermiony, która pojawiła się znikąd. Panna Granger przystanęła między zbrojami. Widząc wcześniejsze poczynania Alex, również pociągnęła lewą zbroję za kciuk, a potem weszła do środka, bardzo ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis