poniedziałek, 29 maja 2017

Rozdział 6

Na dworze było już ciemno, gdy Express Hogwart wyhamował na stacji Hogsmeade. Prefekci wyskoczyli z wagonów, otwierając drzwi i na zewnątrz wypadli uczniowie. Niemal natychmiast rozległo się głośne nawoływanie Hagrida.

- Pirwszoroczni tutaj! Pirwszoroczni proszę za mną!

Energicznie wymachiwał swoją ręką. Alex posłała gajowemu wesołe "cześć" i wraz ze swoimi przyjaciółmi, wsiadła do powozów. Noc była ciepła i przyjazna. Czarne niebo usiane było w miliony gwiazd, niezasłonięte przez żadne chmury, odrobinę zagłuszane przez blask prawie okrągłego księżyca. Zbliżała się pełnia.

Kilkanaście minut później znaleźli się w Wielkiej Sali, gdzie unosiły się dochodzące z kuchni zapachy zbliżającej się uczty. Hogwart ponownie zapełnił się rozgadanymi uczniami. Profesor Dumbledore, siedzący pośrodku stołu nauczycielskiego, przyglądał się uczniom z wesołym uśmiechem na ustach, pragnąc przyjrzeć się twarzom wszystkim studentom, co wcale nie było takie proste.

- Norton jak zwykle olśniewający - powiedziała Dafne, lekko przygryzając wargę i spoglądając na nauczyciela od Obrony przed Czarną Magią. Alex mimowolnie wydała z siebie krótkie westchnięcie, co stojący za nią Draco skomentował wymownym wywróceniem oczu.

Anthony Norton objął stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią cztery lata po upadku Voldemorta. Wraz ze śmiercią Czarnego Pana, klątwa, którą zarzucił na ów posadę, zniknęła i profesor Norton od tamtego momentu zajmował je bez zbędnych komplikacji, ku uciesze większości starszych uczennic.

Anthony był człowiekiem wysokim i postawnym. Nienaganne garnitury i koszule, w które się ubierał, zawsze podkreślały jego wysportowaną i rozbudowaną sylwetkę. Kwadratową, lekko podłużną szczękę zazwyczaj zakrywał krótka broda, ale zdarzały mu się dni, kiedy ją golił. Właśnie takie dni dziewczyny lubiły najbardziej, bo wklęsłe kości policzkowe profesora uwydatniały się. Poza tym Norton posiadał krótkie, ciemnobrązowe włosy i przejrzysto błękitne, wręcz lazurowe oczy. Jedynymi słowy, był bardzo ładny.

- Co wy w nim widzicie? - zapytał Blaise, nie widząc powodów do zachwycania się profesorem.

- Przestań, nie znasz się - odparła Dafne.

Alex usiadła między Draco i Teodorem i nie zwracając uwagi na kłótnię, która rozwinęła się między Blaisem i Draco, odszukała przy stole Gryffindoru swojego brata. Lucas odwzajemnił jej spojrzenie, robiąc głupią minę, co skomentowała krótkim śmiechem.

Chwilę później drzwi do Wielkiej Sali roztwarły się i do środka weszła profesor McGonagall, prowadząc przestraszonych pierwszoroczniaków, ale gdy ostatni uczeń wszedł do Wielkiej Sali, nastąpiło niemałe poruszenie przy stolikach. Na końcu szedł chłopak dużo starszy od jedenastolatków. Rozbawiony tym poruszeniem uśmiechnął się w charakterystyczny sposób.

- Na Salazara, jaki ładny - wyszeptała Pansy.

Alex przejechała kciukiem po dolnej wardze. Nowy uczeń był przystojny. Wysoki, lekko chudawy. Przydługie blond włosy, układały mu się w różnych kierunkach. Miał w swoim wyrazie owalnej twarzy coś, co sprawiało, że wydawał się osobą niezwykle interesującą.

Profesor McGonagall postawiła przed wszystkimi Tiarę Przydziału na stołku i ta zaczęła śpiewać. Ładna pieśń w skrócie przedstawiła wszystkim historię Hogwartu i założycieli. Rozbrzmiały brawa, a profesor McGonagall rozwinęła zwój pergaminu.

- Jak pewnie widzicie, mamy starszego ucznia. Dołączy on do szóstego rocznika. Proszę prefektów, by się nim zajęli. Zacznijmy. MOORE, KIAN!

Ów starszy chłopak wysunął się przed szereg przestraszonych jedenastolatków i siadając na stołku, założył tiarę na głowę. Ta, dumała nad nim kilka sekund, zanim gromko oznajmiła:

- SLYTHERIN!

Rozbrzmiały gromkie brawa, a Draco natychmiast wstał, poprawiając krawat przy swojej szacie. Kian podszedł do niego dostojnym krokiem.

- Cześć, jestem Draco Malfoy.

- Kian, Kian Moore.

Wymienili między sobą uścisk dłoni.

- Witaj w Slytherinie, siadaj.

Kian przysiadł na miejscu Draco, tuż obok Alex, a ta dopiero teraz zauważyła, że nowy uczeń ma szafirowe oczy oraz drobny kolczyk w nosie i jeden w uchu.

- To moi znajomi - ciągnął Draco. - Obok ciebie siedzi Alex, później Teodor. To Blaise, Dafne i Pansy.

Zajęci nowym uczniem, nie słuchali przydziału, chociaż Tiara Przydziału właśnie oznajmiła, że kolejny uczeń trafił do Slytherinu.

- Cześć! - zawołali chórem.

- No cześć - odparł Kian, patrząc po wszystkich, a Teodor odniósł niemiłe wrażenie, że wzrok nowego zatrzymał się dłużej na Alex.

Kiedy przydział się skończył, profesor McGonagall zwinęła pergamin i zabrała Tiarę, a Dumbledore powstał. Twarz miał bardzo rozpromienioną, jakby cieszył się, że uczniowie znów zawitali w mury szkoły.

- Witajcie! - powiedział. - Witajcie w nowym roku szkolnym. Wcinajcie, bo wiem, że na to czekacie!

Usiadł i rozległy się oklaski i wiwaty, a potem złote półmiski i talerze tak nagle się zapełniły. Przeróżne danie kusiły wyglądem i zapachem: befsztyki, jagnięcina, kotlety schabowe, pieczone ziemniaczki, steki, bekony, strudle, marchewka, sosy, frytki i nie wiedzieć czemu miętówki. Uczniowie rzucili się na jedzenie.

- Więc, Kian, co cię przywiało do Hogwartu? - Dafne niepewnie zaczęła rozmowę.

Kian wzruszył ramionami.

- Myślę, że życie - odpowiedział tajemniczo. - Miałem trochę problemów w starej szkole, więc postanowiłem się przenieść w rodzinne strony.

Blaise uniósł wysoko brwi w zdziwieniu.

- Postanowiłeś? Ty sam? A twoi rodzice?

- Nigdy ich nie poznałem - powiedział, jakby niewiele go to obeszło. - Dyrektor Drumstrangu dogadał się z Dumbledorem, żeby się tu przeniósł, a ten się zgodził.

- Chodziłeś do Drumstrangu? - zapytała Alex ciekawa. - Słyszałam, że mają tam świetne programy nauczania eliksirów i czarnej magii.

Kiedy Kian przeniósł na nią swoje elektryzujące spojrzenie, Alex poczuła, że zrobiło się jej gorąco. Wzrok Kiana paraliżował.

- Yeah, były bardzo dobre, ale słyszałem, że tutaj też nie jest źle.

- Prfesor Slughorn jest dobry - powiedział Draco. - Nie mamy czarnej magii, ale profesor Norton jest w Obronie. - Dyskretnie wskazał na nauczyciela. - Często wychodzi ponad program.

- Szybko się zaaklimatyzujesz - dodała Dafne i ciepło uśmiechnęła się do Kiana.

- Mam nadzieję - odparł Kian, dyskretnie zerkając na Alex, która teraz była zajęta odgadnięciem, co Lucas chce do niej powiedzieć. Marszczyła brwi i pokazywała, że nie rozumie, a ten i tak ciągnął grę w kalambury. Nagle spojrzenia w jednej chwili przeniosły się na niego. Lucas zamarł w bezruchu, popatrzył na nich głupio i odwrócił się, a Harry zaśmiał się w głos. - Kto to? - zapytał Kian.

- Mój brat przygłup bliźniak, Lucas - odparła Alex.

- Masz brata? - zaciekawił się Kian.

- Dwóch. Tam siedzi Chris, jest rok starszy - wskazał na niego. - Obok niego siedzi nasz kuzyn Nathaniel, a ten koleś, z którym rozmawiają to ich kumpel William.

- Grasz w Quidditch? - Blaise zmienił temat.

Tym oto sposobem temat zmienił się na przyjemniejszy, chociaż Kian stwierdził, że nie ciągnie go do sportu.

Po obiedzie pojawiły się desery. Krwawy Baron uraczył ich swoją obecnością, a Ślizgoni dyskretnie opowiedzieli Kianowi o niektórych uczniach. W końcu profesor Dumbledore zakończył ucztę i wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów. Alex umyła się, przebrała w piżamę i czując zwiniętą w jej nogach Dżudżu, zasnęła. Niebieskość oczu Kiana atakowała ją w dziwnych snach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis